Prośba o rozważenie przyjęcia do Bractwa.

Gość

Na skraju lasu grupa zbrojnych Krasnoludów rozbiła nocne obozowisko. Było gwarno. Ogień sypał iskrami aż pod rozpalone gwiazdami niebo. Kilku z Długobrodych przytaszczyło z wozu beczułkę którą niezwłocznie otwarto mimo pomrukiwań wodza o "naszej cholernej gotowości bojowej". Kufle ochoczo wyciągnęły się w stronę wbijanego naprędce w beczkę kurka. Po chwili dało się słyszeć dystyngowane siorbanie, oraz gromkie beknięcia które echem niosły się w las. Krasnoludzcy wojowie czuli się swobodnie i pewnie. Może sprawiło to górzyste ukształtowanie terenu tej Orczej Krainy, które przypominało im rodzinne strony. Tylko wódz usadowiwszy się wygodnie na koźle wozu z kuflem w ręku pilnie śledził linię lasu. Niewiele wiedział o tych stronach. Jednak w cywilizowanych okolicach każdy słyszał conieco o słynnej Orczej Jaskini Prób. Różnie gadano o tajemniczych rytuałach tam odprawianych. Mówiono o płonących czarach... ofiarnych ołtarzach... o "bólu przejścia". Niewielu spośród krasnoludzkiej kompanii wiedziało że właśnie dziś obozują niecałą milę od owej przedziwnej pieczary. Niewielu ją czuło ... Wódz czuł. Niemal słyszał metaliczne brzęczenie amuletu ukutego w płomieniach Ognia Paagrio. Przekazywany w jego rodzinie z ojca na syna kawałek metalu dziś był wyjątkowo aktywny. Drżał... ranił nerwy metalicznym brzęczeniem...

Kilku podchmielonych już członków oddziału odeszło w stronę lasu w poszukiwaniu ustronnego miejsca gdzie mogliby ulżyć swojemu pęcherzowi. Dowódca gwałtownie odwrócił głowę. Jeden z tych którzy odeszli w stronę drzew krzyczał coś wskazując na graniczne zarośla. Po chwili zdyszany był już obok wodza. Ze zdenerwowania zapomniał zapiać spodnie czym wywołał salwę śmiechu wśród reszty towarzyszy siedzących przy ognisku. "Szefie! Tom leży jakieś ścierwo! A długo już leżeć musi bo zielune całe, pfu!"<splun>. Dowódca zeskoczył z wozu. Po chwili dziwne zwłoki leżały już przy ognisku, a wokół nich zebrał się cały oddział. Bo i przedziwny był to widok. Ciało okazało się należeć do posuniętego już dość w latach Orczego Szamana. Jego łysą jak kolano głowę zdobił skomplikowany brunatny tatuaż. Najdziwniejsze jednak były płytkie nacięcia sinego koloru pod oczami oraz na klatce piersiowej, i to one wzbudziły największą ciekawość krasnoludzkiej braci. Ork ubrany był w przepaskę biodrową oraz rzemienne sandały. Całości dopełniała skórzana torba przewieszona przez ramię z której dobywał się intensywny zapach ziół.

Nagle Szaman otworzył oczy, czym wywołał ogólne poruszenie. Kilku sięgnęło po topory. Ork usiadł. Usunął liść który przywarł do jednej z rytualnych ran na twarzy i powiódł po obecnych zupełnie przytomnym spojrzeniem. W końcu natrafił na pytające spojrzenie dowódcy oddziału. A potem zaczęła się opowieść....

Opowiadał o tym jak dorastał, o naukach jakie pobierał i o tym jak końcowe rytuały pozbawiły go na zawsze włosów i nadziei na to że będzie służył w Świątyni. O swojej wędrówce prze z Świat i o tym jak ciążyła mu samotność. Opowiadał również o tym jak szukał zrozumienia we wszelakich bractwach. Wymieniał takie nazwy jak Tafir Mudammarat, Wilcze Dusze, Zamieć. A gdy wymienił nazwę klanu Żelaznego Wilka rana pod lewym okiem otworzyła się i na policzek spłynęła strużka krwi... Opowiadał o tym jak Bractwa w których bywał powoli odchodziły w zapomnienie. Jak Siedziby ich powoli zarastały pajęczyną i brudem. Opowiadał... a oni słuchali.

"I stało się tak iż w Bractwie Wilczym zamilkły rozmowy. I zaprzestano wspólnych polowań gdyż wielu nie pojawiało się w siedzibie od dawna. Zdecydowano więc, że każdy powinien wybrać własną ścieżkę. Udałem się więc do ziemi moich przodków aby poznać swoje dalsze przeznaczenie. Odprawiłem ponownie rytuał... wtarłem w nacięcia odpowiednie zioła... i czekałem... Na Oświecenie.. Na Znak... Musiałem jednak zasłabnąć z upływu krwi i obudziłem się tutaj. Przy waszym ognisku mości panowie. Nie poznałem swojego przeznaczenia... ale dalej potrzebuję kompanii aby bezpiecznie dotrzeć do ziem cywilizowanych. Naturalnie umiem się przydać <roze>. Co wy na to?

---------
No cóż.. mam prawie 77 krąg. Jestem Wyjcem Zagłady. Poprzednie klany opuściłem przez brak frekwencji tudzież nudę w nich panującą. Zazwyczaj nie wcześniej niż klan się rozpadł. Mjolnir poleciło mi kilku znajomych w tym również z FerrusLupus (mojego ostatniego klanu). Głównie oczekiwałem dbałości o mowę. Do Mjolniru kandyduje również kilkoro moich znajomych i to także ma istotny wpływ na moją decyzję. A jako że wojen się nie boję (a nawet lubię) to ostatecznie zdecydowałem się na napisanie podania.

Pozostałe postacie:
Messah (Temple Knight) - 53
Ayen Shyellin (Spellsinger) - 48
Rabadibar (Bounty Hunter) - 53

No to tyle o mnie. Proszę o ustosunkowanie się i pozdrawiam.

O tego pana mam nawet na liście przyjaciół.
Fajo się z nim polowauo, a jak.
Za.

Jak dla mnie Zaaa. I mam się do czego przyczepić chyba. ,,Orcze Krainy" nie jest to nazwa własna jak mi się wydaje. Chyba, że jest to nazwa własna... ;]

PS:Shila, nie denerwuj się przecież, jestem ,,ten zły" ;]

To Twoje czepianie się to uż je uciążliwe ;]

Znalazu ja kilka błędów, takich jak świat bazgrany dużą literą, a miejscami berak tych... Ogónków... Pzecinki! Nu, przecinków. Ogólnie ja tame dużo jesio do gadania ni mam. Ale inetresująca histeryja orkowy szamanie. Nu, musisz wiedzieć, zanim przyłączysz się do bandy naszej, że tu zachlejmordy i obszczymury same, ze mną na czele. Widzisz te drzewi tam? [wskazal palcem] Tam je coś ważnego i dobrego. Ale Tylko ja mam klucze, bo jarlu kazał sprzuntać i pilnować łebu ceną swojego. Zdradzić Ci tego ni mogę, ale musisz wiedzieć koniecznie, że jeśli kcesz wiedzieć cu tam jest i przyjemność z tego czerpać to zachlejmorda i obszczymur musisz być!

Jeśli kto weźmie to pode uwagę za.

Za.

Raakhunga napisał:

ale dalej potrzebuję kompanii aby bezpiecznie dotrzeć do ziem cywilizowanych.

Znaczy, że myć się mamy, albo golić, albo ręcami przestać prosie jeść? Fuujjj.... Chaos i popiół.

A ogółem jakieś tam pustosłowie w podaniu, trochę interpunkcja kuleje, ale nie jesteśmy w szkole, tylko mamy się bawić. Myślę, że za.

Dobra. A... zadam takie pytanko a co. Jako iż masz 77 krąg , czy po nabiciu 78 kręgu nie będziesz bał się ssać całej kompanni na miejsce ( miejcu xD ) boju , tak jak to z Jerrhardem dzielnie czynimy , i czy nie będziesz bał się strat materialnych i moralnych z tego wynikających ? Jeżeli tak. Zapraszam ^^ ( jak ktoś chce niech wytłumaczy bo wyjdzie że my zboczeni xD)

Gość

Cóż... ogonki... naturalnie wiem skąd się wzięły (a raczej ich brak). Nowa Era potrafi w szybkim tempie wyrobić złe nawyki. Ale to oczywiście nie tłumaczy niedbałości o takie sprawy, które mam nadzieję nie będą miały decydującego wpływu na Waszą opinię.

Co do "Orczych Ziem" to zastrzegam sobie prawo do pisania z dużej litery o miejscu gdzie się wychowałem <puszcza>. Jeżeli oczywiście przyjmiemy, że mam rację przypisując okolice Wioski do regionu przez Orków właśnie zamieszkiwanych. Co wydaje mi się jednak dość uzasadnione.

Gość

Nu gwoli zasysania kompaniji na miejsce zbrodni. Po to przecież jest ta możliwość żeby z niej korzystać, czyż nie? nie jestem bogaty ale muszę liczyć się z kosztami jakie wynikają z faktu posiadania Viktorii oraz magii przyzywania. To zwykła kolej rzeczy. Nie będzie z tym problemu.

Gloria at Victoria.

Galard co miał wyłapać to wyłapał nie chce mi się kopiować wszystkiego co on gada, bo on jest moim małym 'sprawdzaczem'

Generalnie nie mam jakichś 'ale' do podania, jest w porządku.

Jak krzyknąć "Victoria!" się nie boi ani przyzywać na miejsce, to jestem jak najbardziej ZA. A z resztą u nas w sumie mauo "Zilunych" miło, że będzie jedna 'Trawka' Więcej.

O ile nie zrobisz tancerza na podklasę, jestem ZA.

O ile zrobisz tancerza na podklase jestem 2x Za Smile

Jeśli nie zrobisz tancerza (bo ja się z Felionem solidaryzuję) ani śpiewaka, to dostaniesz moje drugie za. Mwahahaha.

A co do ssania - przemyśl rzecz o której Eoś napomniał, bo u nas to ssanie głębsze znaczenia czasem posiada. (a i tak najlepiej ssa Jerrek)

Bo Jerr ssa wszystkich ( wszystkim xD ) na raz , a ja pojedynczo Razz

Taki zawod ^^